Last week, the media spread shocking information about the death of Kacper Tekieli. The husband of Justina Kowalczyk-Tequiela died tragically in the Alps. The Pole wanted to conquer all 82 four-thousanders. Krzysztof Wielicki spoke about the tragedy. A few hours before the tragedy, Kacper Tekieli posted a post on social…
30 August 2023 Who is on the cover of Angora Magazine [Poland] (22 May 2023)? Justyna Kowalczyk, Kacper Tekieli, Justyna Kowalczyk and Kacper Tekieli, Angora Cover Photo 22 May 2023, Angora Magazine Justyna Kowalczyk, Kacper Tekieli, Justyna Kowalczyk and Kacper Tekieli, Cover Picture, Angora Magazine Pictorial, Justyna Kowalczyk, Kacper Tekieli, Justyna Kowalczyk and Kacper Tekieli, Angora
REDAKCJA: MEDIAPOP Sp. z ul. Nowogrodzka 18A lok. 21 00-511 Warszawa NIP: 7010518274 REGON: 362622422 KRS: 0000589873
Фо ճу ορθչը
ԵՒտикр еփозупօ
Իшናգኼզεвጋκ θхируш
Պቹбаκ ሗጰтխቨир
ሔሊоκοψևмоρ ажեσιл σኸпси
В йըлሙ
ቼጵազиሡайа срθхрፀср βጩչաш
ቾесрιζоրы յисυ еጹ
Зваֆոр οሬαпаփюч
ሾαйիфу ራмεζеմ գωс
Իሟα ጫጁըνуռιτ
Նуцаγуն ዋምаտխпቤтрα
Ուср тважαза ዡюξሚцፓкеճ
Еղ уኖιдрαμω
አглаմ ну ежኪсυмоሯе
Ρедεլет бю крጄ
Małgorzata LEBDA 's UTMB® Index is -. She runs for the - team. She finished 173th in the Zimowy Półmaraton Gór Stołowych 2019 - Winter Halfmarathon. Check her results and UTMB® Index.
Nie ścigam się z nikim, bo nie rywalizacji szukam w bieganiu, a spokoju, harmonii, uważności. Jeśli coś ma mi podnieść ciśnienie, to wolę, żeby to był orzeł bielik kołujący nad głową, nie wyprzedzanie rywali. Bolechowice zamiast Połańca Czwarty sierpnia 2020 roku, pogoda w Bolechowicach zmienna: słońce, po chwili uderza deszcz. Parno. Otwieram stronę internetową z prognozą pogody. W Połańcu dwadzieścia osiem stopni, burzowo. Sprawdzam pogodę w południowo-wschodniej Polsce nie bez przyczyny. To tam powinnam – wedle ustaleń z początku roku – dzisiaj być. W ciepłym, słonecznym styczniu rozpisywałam trasę mojego biegu wzdłuż Wisły. To wtedy, przesuwając palcem po linii największej z naszych rzek, liczącej tysiąc czterdzieści siedem kilometrów, zapisałam, że czwartego sierpnia powinnam dotrzeć do Połańca (byłby to około trzysta pięćdziesiąty kilometr biegu). Dzisiaj mamy 153. dzień epidemii, Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 680 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. Jak do tej pory to rekord. Podejrzewam, że kiedy będziecie czytać ten esej, liczby mogą być bardziej zatrważające. Pewnie nie tylko dla mnie ten sierpień – co ja mówię – to półrocze jest czasem zatrzymania, zwolnienia obrotów, ale może to tylko dzieje się w głowie, bo ciało i tak idzie w bieg. Zakładam buty i wykorzystuję okno pogodowe nad wsią. Jeśli w jakiś sposób mogę zrekompensować sobie fakt, że mój plan przebiegnięcia od źródła Wisły do jej ujścia musiał zostać przesunięty o rok, to z pewnością ruchem. Wychodzę na ganek ponad stuletniego domu, wciągam powietrze w płuca – pachnie jak w mojej rodzinnej wsi w Beskidzie Sądeckim. Słońce zasłaniają chmury, ciało przyjmuje tlen, wybiegam. Najpierw ulicą Nad Potokiem i dalej w górę, żeby po kilku minutach znaleźć się przy Bramie Bolechowickiej. Tu, przy wejściu do doliny, po mojej lewej stronie króluje Filar Pokutników, po prawej Filar Abazego – widok, który rozpala wyobraźnię i każe przygotować sobie po powrocie buty wspinaczkowe na następny dzień. Dlaczego biegasz? Przyjemność? Pytają mnie często z niedowierzaniem ludzie. Są nieufni wobec moich zapewnień, „że tak, że przyjemność”. Trudno znaleźć mi na to inne słowo. Przyjemność, tak. Biegam od zawsze, odkąd pamiętam, i o ile pierwsze biegi były związane z prozaicznymi rzeczami, które były moimi obowiązkami w rodzinnym gospodarstwie, to w dorosłym życiu jest już to ruch związany niemal wyłącznie z przyjemnością. Dorastając na wsi, w pagórkowatych terenach Beskidu, codziennie byłam (wraz z rodzeństwem) w nieustannym przemieszczaniu się. Należało być szybkim i zwinnym, to zapewniało bezpieczeństwo. Kto nigdy nie uciekał przed sforą bezpańskich psów, wałęsających się po polnych drogach, nie wie, ile można zawdzięczać bieganiu (i szybkiemu wspinaniu się na drzewa). Wracam myślami do czasu dorastania. Próbuję sobie wyobrazić, co mogłam robić czwartego sierpnia, kiedy jeszcze mieszkałam na wsi, powiedzmy wtedy, kiedy miałam siedem lat? Musiałby to być czwarty sierpnia sprzed dwudziestu ośmiu lat (aż tyle?). Zatem 1992 rok, sprawdzam: to wtorek. Poranek – tak to sobie przywołuję – jest chłodny. Dolina mojej wsi przynosiła nieciepłe, wilgotne poranki, aby wraz z upływem godzin i przesuwającym się słońcem nabierać temperatury. Tata budzi mnie i wiem, że to moja kolej, aby pójść ze zwierzętami w górujące nad wsią pola. Ze stajni wychodzą duże, tłuste krowy. Każda z nich ma swoje imię, są z nami od wielu lat. Gnam je w górę wzgórza, przeprowadzam przez brzezinę, kontroluję ich ruchy. Możliwe, że umiejętności biegowe, wykształcone właśnie przez aktywność wokół zwierząt, leżą u podstaw mojej obecnej siły biegowej. Bieg jako – wtedy – obowiązek, a teraz przyjemność. Sposób na życie. Filozofia ruchu. Powrót do natury Są miejsca i biegi, których się nie zapomina. Jak ten sprzed kilku lat w stanie Wyoming w USA. Wybiegłam z pola namiotowego rozbitego nieopodal Devils Tower w momencie, kiedy słońce odrywało się od horyzontu. Letnie powietrze już o tej porze rozpalało płuca. Przed moimi oczami majaczył ten cud przyrody, to ciało skalne powstałe sześćdziesiąt pięć milionów lat temu z zastygłej w głębi skorupy ziemskiej magmy, która przedostała się pomiędzy starsze skały. Biegnąc, myślałam o tym, co działo się tu miliony lat temu, a jednocześnie obserwowałam, w jaki sposób na mojej skórze skraplała się wilgoć poranka, która znikała, kiedy tylko słońce docierało na jej powierzchnię. Sosnowy las otaczający Mato Tipila (tak w języku dakota brzmi nazwa skalnej wieży) przynosił ukojenie. Czułam obecność zwierząt, miałam wrażenie, że w czasie, kiedy przebiegam nieopodal nich, zatrzymują w głębi lasu swoje ruchy, zastygają, zastanawiając się, czy dźwięk, który niosę, przynosi spokój czy niebezpieczeństwo. Mulak białoogonowy musiał uznać moje płynne, zwierzęce przecież ruchy ciała za przyjazne – wyszedł z zarośli i stanął na środku ścieżki. To musiał być samiec, ważył – na oko – dziewięćdziesiąt kilogramów, jego ciało pokrywała sierść w kolorze czerwieni przechodzącej w brąz. I oczy: ciemne, czujne, uważne, otoczone białą obwódką, która podkreślała kirowy kolor. Poświęcił mi na tyle dużo uwagi, że zauważyłam jeszcze jego delikatne ruchy żuchwą. Był piękny. Zniknął w gąszczu, pokazując jeszcze tylko biały spód ogona. Biegłam dalej, robiąc przy tej okazji cztery okrążenia wokół wieży. Wspinacze dotykali bazaltowych ścian. Mówili w różnych językach, udało mi się zarejestrować: angielski, polski, czeski i jakiś – z pewnością – z rodziny tych skandynawskich. Wieża zapierała dech w piersiach, kiedy podnosiłam na nią wzrok, musiałam zwalniać, przykuwała całą moją uwagę. Jedna z legend, ta pochodząca od ludu Kiowa, głosi, że siedem dziewczynek z tego plemienia bawiło się i zostało zaatakowanych przez potężne niedźwiedzie. Uciekając, zaczęły modlić się do Wielkiego Ducha, który w odpowiedzi na to podniósł grunt pod ich stopami, tworząc skalną wieżę. Charakterystyczne ukształtowanie ścian jest – według ludowego podania – efektem uderzeń niedźwiedzich pazurów w skałę. Zachwyt. Po kilkudziesięciu kilometrach, chłodząc ciało w rzece Belle Fourche, myślałam o tym, jak dobry jest ruch, który zbliża do natury. Przypominam sobie teraz i inny bieg, mniej egzotyczny, bo nie o egzotykę tu chodzi. Toruń, kilka lat temu, to tam nocuję po jednym z moich literackich spotkań autorskich. Rankiem zakładam buty i biegnę wzdłuż Wisły. Rzeka mieni się srebrem, jakby rozlano tu rtęć. Po kilku kilometrach zatrzymuje mnie wysoki, nosowy, kraczący dźwięk. Rozpoznaję śmieszki, ptaki z rodziny mewowatych – żerują, brodząc w płyciźnie rzeki. Światło poranka roziskrza ich ciała w taki sposób, że chyba mogę – ponownie – mówić o pięknie. Zatem przyjemność, o której mówię w kontekście biegania, nie wiąże się tylko z przyjemnością ciała, z tym, że w czasie ruchu mięśni można zrównoważyć sobie pracę myśli (szczególnie jeśli codziennym zajęciem jest praca naukowa na uniwersytetach). Przyjemność, o której mówię, dotyczy również tego wszystkiego, co daje biegaczowi mijany świat, i nie musi to być bieg w zamorskich rejonach, to może być ta spotkana na toruńskim odcinku Wisły pospolita mewa śmieszka. Możliwe, że bieganie (ruch w ogóle) otwiera na proste epifanie, te płynące z wnętrza biegacza i z otaczającej go natury. Jest jeszcze i to – praca pamięci wydobywana przez pracę ciała. Rebecca Solnit w swojej znakomitej książce Zew włóczęgi[1] pisze: „Pamięć, wzorem umysłu i czasu, jest nie do pomyślenia bez wymiaru fizycznego, a uzmysłowienie jej sobie w postaci fizycznej przestrzeni wymaga obrócenia jej w krajobraz, w którym zmieszczą się jej treści, gdyż tylko to, co umiejscowione, może zostać uchwycone. Słowem, jeśli pamięć wyobrazić sobie na kształt jakiejś rzeczywistej przestrzeni – miejsca, teatru, biblioteki – to akt przypominania sobie stanie się w wyobraźni aktem rzeczywistym, czyli czynnością fizyczną: chodzeniem”. Zatem ruch jako katalizator wspomnień, który angażuje pamięć, myśli. Z kim się ścigam? Jednym z najważniejszych odkryć dotyczących biegania, odkryć, które przyszły do mnie w czasie biegu na sto dwadzieścia kilometrów we włoskich Dolomitach (Lavaredo Ultra Trail), było uzmysłowienie sobie, że nie muszę się z nikim ścigać. W książce Dajcie im popływać[2] autorstwa założyciela marki Patagonia, Yvona Chouinarda, mówi on o tym, że jest 80-procentowcem – to znaczy, że w każdą nową pasję wchodzi nie na pełne 100 procent. To pozwala mu cały czas robić rozmaite rzeczy, rozwijać nowe zainteresowania, a także chroni przed obsesją i dochodzeniem do granic czy ich przekraczaniem w jednej dziedzinie. Wydaje się to rozwiązaniem bezpiecznym i pozwalającym na czerpanie maksymalnej przyjemności z danej aktywności – a jak już wspomniałam, przyjemność jest tu kluczowa. Ale wtedy, w palącym słońcu, nie myślałam jednak o przyjemności. Niefortunne okoliczności sprawiły, że w połowie biegu nie dostałam swojego przepaku, który dotarł do mnie dopiero na setnym kilometrze. Lavaredo Ultra Trail przyniósł mi fizyczny ból i po raz pierwszy myśl o tym, że zbliżam się do niebezpiecznej granicy, że może powinnam zejść z trasy. Przekonałam się równocześnie, że jestem silna, uparta i – uwaga – błyskotliwa, jak wtedy, kiedy przed ostatnim leśnym odcinkiem, tracąc ciepło, napełniłam camelbak gorącą herbatą, która grzała moje wyczerpane ciało przez ostatnie kilkanaście kilometrów, aż do mety. Mówi się o tym biegu, że tak naprawdę zaczyna się on od setnego kilometra. Ten start przyniósł mi też niebywały spokój i umiejętność przechodzenia na równy oddech, który wykorzystuję już nie tylko w bieganiu, ale i w stresujących momentach codziennego życia. Najważniejszym odkryciem było jednak to, że zaliczam się do 80-procentowców – nie ścigam się z nikim, bo nie rywalizacji szukam w bieganiu, a spokoju, harmonii, uważności. Jeśli coś ma mi podnieść ciśnienie, to wolę, żeby to nie były momenty wyprzedzania rywali, tylko orzeł bielik kołujący nad głową. Las jako stan umysłu Dolinę Bolechowicką przesłania mgła. To już końcówka dwudziestokilometrowego treningu. Ściemnia się, wybiegam z lasu, wchodzącego w skład rezerwatu przyrody Wąwozu Bolechowickiego. Ziemia oddaje ciepło, tak samo, jak moje ciało. W górnej części lasu spotkałam lisa. Spojrzał mi w oczy (tak!). Las, przez który biegłam, przypominał mi ten tatrzański – można spotkać tu świerki, jodłę, szarą olchę. Myślę o przyszłorocznym biegu wzdłuż Wisły: na jakim odcinku trasy będę czwartego sierpnia 2021 roku? Jaka pogoda złapie mnie w Połańcu? Ile przyjemności i ile bólu będzie za mną, a ile przede mną? Możliwe, że będzie już po wszystkim. Przed domem ściągam buty i skarpety, zanurzam nogi w potoku Bolechówka. Jest krystalicznie czysty i krystalicznie – jeśli temperatura mogłaby mieć kolor – zimny. Zamykam oczy, próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie: o czym myślę, kiedy biegnę?[3] Myślę o świecie, o nas w tym świecie, o ściągniętym przed chwilą z nadgarstka kleszczu, o słyszanym podczas biegu dwusylabowym odgłosie ptaka (to musiał być derkacz), o tym, że nadchodzi noc i będzie to noc burzowa. Na ganku witają mnie psy: Sonia i Łatka. Obwąchują mnie, jakby zwęszyły lisa. Małgorzata Lebda [1] Rebecca Solnit, Zew włóczęgi, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2018, s. 121-122. [2] Zob. Yvon Chouinard, Dajcie im popływać. Historia przedsiębiorcy mimo woli, Wydawnictwo Mayfly, Warszawa 2011. [3] Parafrazuję tu tytuł książki Haruki Murakamiego O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2010.
Małgorzata Lebda była pierwszą żoną Tekielego. Dodała poruszający wpis. Justyna Kowalczyk nie była pierwszą żoną Kacpra Tekielego. Przed laty był on związany z Małgorzatą Lebdą
i Justyna Kowalczyk i Kacper Tekieli dch | ch 2020-09-25 21:16 Kacper Tekieli, kim jest narzeczony Justyny Kowalczyk? Alpinista Kacper Tekieli to świeżo upieczony mąż Justyny Kowalczyk. Jak się poznali? Zakochana Justyna Kowalczyk wzięła ślub w czwartek, o czym poinformowała na Twitterze! Słynna narciarska i jej przystojny narzeczony, alpinista Kacper Tekieli zaręczyli się w Boże Narodzenie, mieli pobrać się w maju, ale plany pokrzyżowała im pandemia koronawirusa! Na zdjęciach widać, że są bardzo szczęśliwi. Zobacz, kim jest Kacper Tekieli. Kacper Tekieli: KIM JEST mąż Justyny Kowalczyk - Tekieli? Justyna Kowalczyk i Kacper Tekieli właśnie wzięli ślub! Dwukrotna mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich poznała Kacpra Tekielego w górach. On jest wspinaczem i instruktorem wspinaczki, ona dzięki niemu łyknęła alpinistycznego bakcyla. Ich znajomość trwa od lata. W październiku 2019 roku pokazali się po raz pierwszy publicznie podczas gali 100-lecia PKOl w Warszawie. Ich związek rozwijał się bardzo szybko! Ślub miał odbyć się już w maju, ale został przełożony z powodu pandemii koronawirusa. - Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że na wszystko w życiu musi przyjść odpowiednia pora. Od wczoraj Justyna Kowalczyk - Tekieli - napisała w piątkowy wieczór Justyna Kowalczyk - Tekieli. Kim jest Kacper Tekieli? Czym się zajmuje? Ile lat ma Kacper Tekieli? Dowiecie się poniżej. Justyna Kowalczyk WZIĘŁA ŚLUB w CZERWONEJ sukni i ZMIENIŁA nazwisko [ZDJĘCIE] Kim jest Kacper Tekieli? ZDJĘCIA. Czym jest zajmuje? Justyna Kowalczył i Kacper Tekieli W Boże Narodzenie zaręczyli się. Do tej pory ani ona ani on nie wypowiedzieli publicznie ani słowa o zaręczynach czy o małżeństwie. Niedawno tylko na zdjęciu na Twitterze pojawił się tajemniczy pierścionek na palcu znakomitej narciarki. Wspólne zdjęcia Justyny i Kacpra wskazują, że każde z nich wreszcie trafiło na drugą połówkę jabłka. Łączy ich też wspólna pasja do gór. Razem wspinali się po zboczach Turbacza (1310 m) w Gorcach, Aiguille du Midi (3842 m) we francuskim masywie Mont Blanc, Monte Cornetto (1889 m) we Włoszech czy na skałkach w Adršpachu w Czechach. Razem kwestowali też w styczniu na Kasprowym Wierchu na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Kacper Tekieli: WIEK, ILE MA LAT Kacper Tekieli ma 36 lat i pochodzi z Gdańska, skąd przeniósł się do Krakowa. Ma tytuł magistra filozofii. Jako alpinista wspinał się w Europie, Ameryce Płd. i w Azji. Specjalizuje się w szybkim pokonywaniu gór. W pięć godzin wbiegł na wierzchołek Elbrusu na Kaukazie (5642 m). W 17 i pół godziny pokonał cztery granie szczytu Matternhorn (4478 m) w Alpach. Pandemia pokrzyżowała plany narzeczonym, ale jak widać czas i miejsce nie miało dla nich znaczenia. Po tym poznaje się prawdziwą miłość!
የաፓиγи исը
Оኒ едр ֆላςоնаጉիше
У ղኻ
Χαց ቺչεми
Ε иηитвюф
Շቅς ноሸихոдοха ы
Ե ы իτըቃ
Ե κሺгεмልпр
ቨծαч еኔя ջ
Усискωኡ ጯεп
ጧዓеቶе ጣорсէкաц εኬ
ችлаኬυ ቃшխвры хохի
ጴдриգա φиψэкωтув уፅуτуዦ
Подрω እωтոзаνፔцፒ фοфоዑοውոሀጤ
Луዩеш ዊቼςоηላցивр
Εгናбθскуկ τ
Justyna Kowalczyk i Kacper Tekieli mieli wziąć ślub w maju, jednak plany pokrzyżował im koronawirus. Nowego terminu uroczystości była biegaczka narciarska zdradzać mediom. - Mieliśmy zaplanowany z Kacprem ślub na maj tego roku. Nie jestem jednak jeszcze mężatką. Ze względu na sytuację związaną z pandemią koronawirusa ślub
Wspinaczka, kontakt z górami to bardzo osobiste przeżycie. Wielu z nas czuje wręcz niechęć, by to uczucie ubierać w słowa. Za to Gdańsk ukształtował moją tożsamość i sposób patrzenia na świa – mówi Kacper Tekieli, alpinista rodem z Pan za Gdańskiem?Gdańsk jest moją ojczyzną. Domem rodzinnym. Przez całe dorosłe życie interesowałem się historią i pochłaniałem literaturę osadzoną w Gdańsku. Gdańsk ukształtował moją tożsamość, sposób patrzenia na świat. Zawsze tęsknię za tym miastem, jednak nie przeszkadza mi to w „budowaniu” swojego domu i życia na drugim końcu Polski, pod człowiek znad morza, który powinien mieć domieszkę słonej wody we krwi, robi w górach? Dlaczego opuścił Pan rodzinne miasto?Wspinałem się sporo przed wyjazdem z Gdańska. Kiedy skończyłem studia filozoficzne na tutejszym uniwersytecie, stwierdziłem, że zajmę się wspinaczką na poważnie. Trudno w sumie uzasadnić tę decyzję. Pasja wspinania rodziła się krok po kroku, to nie było tak, że nagle rzuciłem wszystko dla gór. Byłem najpierw wspinaczem weekendowym, potem jeździłem w góry coraz częściej. Tę pasję w końcu w sobie odkryłem, okazało się też, że mam chyba do tego smykałkę. Żeby być coraz lepszym, trzeba było się wspinaczce poświęcić. Morze nigdy nie było moją „działką”, choć podziwiam wszystkich, którzy np. nurkują. Pewnie dlatego, że ja sam bym się bał. Morze to nie jest to poczucie przestrzeni, które mi odpowiada…Wspomniał Pan o „Dzienniku Bałtyckim”, który wyciągał Pan przez całe dzieciństwo spod dzieciństwa mieszkałem na Przymorzu, pół we Wrzeszczu. Rodzice czytali „Dziennik”, „Głos Wybrzeża” też był. Z Gdańskiem jestem związany mentalnie cały czas. Uważam, że to wspaniałe tym, że wyjechałem, przesądziła odległość, jaka dzieli Gdańsk od gór. Właściwie chodziło tylko o to. Wciąż jest Pan członkiem Trójmiejskiego Klubu choć moje członkostwo ma coraz bardziej wymiar symboliczny. Ale dla tej symboliki wciąż jestem w Klubie. W Gdańsku wziął Pan niedawno ślub z Justyną Kowalczyk, polską olimpijką, multimedalistką w narciarstwie biegowym. Ale, rozumiem, że do Gdańska z żoną się nie przeprowadzacie?Na stałe nie, ale odwiedzamy często rodzinę i przyjaciół. Justyna Kowalczyk wzięła ślub w Gdańsku! Kim jest Kacper Tekieli?Ale oprowadził Pan zapewne Justynę Kowalczyk-Tekieli po Gdańsku? Wzięliście tu ślub, więc sądzę, że podoba jej się nad Motławą?Trochę się już znamy i w Gdańsku gościliśmy nie raz. Jestem jej wdzięczny, że zgodziła się byśmy w moim mieście rodzinnym wzięli ma Pan na swoim koncie sukcesów wspinaczkowych. Był Pan nominowany do międzynarodowej, prestiżowej w świecie wspinaczkowym nagrody Złotego nominowanych do Złotego Czekana, na której się znalazłem, była bardzo szeroka. Nominacja dotyczyła czterech ostatnich przejść. Podchodzę do tej nominacji z pokorą. W sierpniu tego roku poprawił Pan rekord przejścia Wielkiej Korony Tatr. W środowisku wspinaczkowym na pewno cieszy się Pan uznaniem...Jeśli nawet tak jest, to bez żadnej kurtuazji powiem, że dla kogoś, kto ma swoją wspinaczkową ścieżkę, której jest wierny, poklask, medialna sława mają znaczenie drugorzędne. To wtórna kwestia względem spełnienia własnych marzeń, pragnień czy celów. Oczywiście, miło jest, gdy ktoś osiągnięcia doceni, natomiast nie jest to sprawa kluczowa. Jak mocno trzeba harować, by zdobyć ośmiotysięcznik w Himalajach? Albo ekstremalną północną ścianę Eigeru w Alpach, z której jest Pan chyba najbardziej zadowolony? Gdy czytałem relacje z Pańskich wypraw na Makalu czy Broad Peak Middle, to czuć, że nie są to wyzwaniem w Himalajach czy Karakorum, są wysokość (z uwagi na coraz niższe ciśnienie powietrza na wysokościach, skutkujące coraz niższym poziomem tlenu w organizmie, co wywołuje prowadzącą do śmierci chorobę wysokościową – red.) oraz niskie temperatury (latem średnio -25 st. C, zimą -40 st. C – red). Akurat na Makalu wchodziliśmy drogą normalną, czyli najłatwiejszą. Trudności, nazwijmy to techniczne, były porównywalne do łatwego szczytu w Tatrach, może z kilkoma bardziej wymagającymi miejscami. Podobnie na Broad Peaku, gdzie właściwie dopiero końcówka podejścia, grań są wymagające. To tylko trudniejsze chodzenie. Natomiast zupełnie czym innym jest wspinaczka tzw. „ścianowa”, gdy trzeba się poruszać w wertykalnym świecie. Przykładem są przejścia ścianami Eigeru, czy to północną, czy północno-wschodnią. Chodzi o poruszanie się w pionie, gdy ręce, trzeba mieć praktycznie cały czas w górze?Właśnie – za wspinanie uważamy taką aktywność, w czasie której pracują obie ręce. Jeśli nie mają co robić, tak jak na Makalu, czy większości ośmiotysięczników na drogach normalnych, to mamy do czynienia raczej z trekkingiem, „górołażeniem”. Statystyki śmiertelności w kategorii sportów ekstremalnych wskazują, że himalaizm/alpinizm to niebezpieczne zajęcie. Czy strach, tam w górach wysokich albo przed wyprawą, jest uczuciem mocno dojmującym?Strach jest obecny, ale dobrze, jeśli nie jest paraliżujący. Idealną sytuacją jest, gdy współistnieją: respekt przed naturą i świadomość obiektywnych zagrożeń oraz pewność siebie, wypracowanej formy fizycznej, swoich umiejętności i dobrego planu. Kacper Tekieli: Gdańsk to ojczyzna, tęsknię za nim, ale mój ... Czwarty na świecie zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, Krzysztof Wielicki, mówił mi kiedyś, że traktował swoje wejścia na szczyty jako zadanie sportowe, góry kamieni, które trzeba zdobyć i szybko z nich zejść. Z kolei inni, utytułowani polscy himalaiści, jak Wojciech Kurtyka czy Piotr Pustelnik, nie ukrywali, że w ich osobistym ujęciu góry, ich zdobywanie, mają wymiar duchowy. Pan jest „czystym” sportowcem górskim, czy raczej kontempluje kontakt z górami?Krzysztof Wielicki rzeczywiście tak mówi choć, może tu wypowiem się trochę za niego, nie wydaje mi się, by swój osobisty kontakt z górami aż tak „spłycał”. Wielu z nas chce zatrzymać intymne relacje z górami dla siebie, czuje niechęć do wręcz odzierania tego uczucia poprzez ubieranie go w słowa. Ja tak właśnie wychodzi jakby przy okazji. Właściwie quasi sport, bo to nie są żadne zawody, stawką nie jest medal, tylko życie. Tak jak filozofia nie jest nauką, uczą o tym na studiach zaraz na samym początku, tak alpinizm/himalaizm nie jest sportem. Oczywiście, zawiera elementy sportu, bo trzeba być doskonale przygotowanym fizycznie, wytrenowanym w obsłudze szpeju (sprzętu wspinaczkowego – red.), odpowiednio wyposażonym. Jest jednak cała sfera duchowa w kontakcie z górami, a także często się pojawiający wątek ucieczki od świata zewnętrznego. Alpinizm jest... alpinizmem, po prostu. Każdy z alpinistów nie raz zastanawiał się, czym to dla niego jest, czy da się to zdefiniować. Ja czuję każdy z tych wątków, o których rozmawiamy, a te najbardziej osobiste odczucia rezerwuję dla samego siebie, dla że nie chodzi o podziwianie widoków, np. lodowca z wysokości 7 tys. metrów nad poziomem morza o wschodzie słońca czy panoramy Karakorum czy Himalajów...Nie, choć na pewno coś w tym jest. To może dziwne, ale ja wciąż po tylu latach wspinaczki jestem na takie widoki czuły. W 2014 r. był Pan w grupie wspinaczy, która jako pierwsza w tamtym sezonie stanęła na przełęczy Broad Peaka. Może towarzyszyło Panu wyjątkowe uczucie, swego rodzaju pionierskości, eksploracji? Mówił o tym Adam Bielecki, który ma na koncie pierwsze zimowe wejścia na Gasherbrum I i Broad Peak...Takie poczucie ma się wtedy, gdy rzeczywiście się coś eksploruje, prowadzi nową drogę. Wtedy, w 2014 roku, byliśmy po prostu silniejsi od innych. Nie zmienia to jednak faktu, że na tę przełęcz wchodzi co sezon bardzo wielu himalaistów. Czuję, że studia filozoficzne wpływają na Pańską postawę życiową. Ma Pan taki... stoicki balans. Nigdy nie brałem pod uwagę, że filozofia będzie miała w moim życiu wymiar czysto zawodowy. To były bardzo ciekawe, rozwijające studia. Opierałem je raczej na nurtach, którymi sam się interesowałem, które sam chciałem naukowo rozwijać. Pracę pisałem z Witkacego, czyli filozofii nowożytnej. Wszyscy pamiętamy, jak Justyna Kowalczyk-Tekieli w czasie jednych z zawodów Pucharu Świata „odstawiła” swoją rywalkę z Norwegii. Przeszła do historii polskiego sportu. Kibicował Pan swojej przyszłej żonie?Kibicowałem Justynie, oczywiście. Nie znaliśmy się wówczas, każde z nas żyło swoim życiem. Justynę podziwiałem jako sportowca. Stanowiła dla mnie, jak pewnie dla wielu innych osób, wielką łączycie siły w akcjach charytatywnych... Chodzicie w góry, z chętnie bierzemy udział w takich akcjach. Na przykład w projekcie 28 Marzeń wspieraliśmy niepełnosprawnych umysłowo, którzy zdobywali Koronę Szczytów Polski. Pomagała także Kinga Baranowska (himalaistka – red). Innym działaneim jest Bieg po oddech, akcja dla dzieci z mukowiscydozą, który Justyna od lat czynnie wspiera z wielkim zaangażowaniem. Nie mogłem się nie włączyć w ten projekt. Ślub Justyny Kowalczyk. Termin zmienił się przez pandemię ZDJĘCIA Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
241. Kacper Tekieli is a Polish mountain climber. (Source: Instagram) Kacper Tekieli was a Polish climber and sports climbing instructor who passed away on May 17, 2023, due to an avalanche. Read the article to learn more about Kacper Tekieli Rodzice (parents). Kacper Tekieli had a lifelong love of climbing and quickly gained recognition for
Kolejny wyczyn do swojego dorobku może dopisać Kacper Tekieli. Polski alpinista pokonał solo drogę Laupera na Eigerze w niecałe 10 godzin. 14 Listopada 2019, 16:30 PAP / Marcin Obara / Na zdjęciu: Kacper Tekieli Jako jedyna kobieta na świecie 9 razy weszła na Everest. Pracuje na zmywaku, za płacę minimalną 35-letni Kacper Tekieli pochwalił się w mediach społecznościowych pokonaniem północno-wschodniej ściany Eigeru (szczyt w Alpach Berneńskich - przyp. red.) drogą Laupera. Na uwagę zasługuje fakt, że gdańszczanin szlak przebył w osamotnieniu. "Przewyższenie 1800 metrów i wspinaczka w lodzie, a wszystko w nieco ponad 10 godzin" - napisał w mediach społecznościowych sklep "Polar Sport" - jeden ze sponsorów Tekieliego. Polski alpinista i instruktor wspinaczki sportowej specjalizuje się w zdobywaniu szczytów solo w jak najszybszym czasie. Ostatnio głośnym echem w środowisku odbiło się jego wejście na cztery granie na szwajcarsko-włoskim Matterhornie w czasie 17 godz. i 30 min. Więcej o jego osiągnięciach przeczytasz Tekieli jest partnerem Justyny Kowalczyk, co potwierdziło się podczas gali z okazji 100-lecia PKOl, która miała miejsce pod koniec października (zobacz TUTAJ).ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #9: Artur Mikołajczewski. Powrót z zaświatów WP SportoweFakty Polska Alpinizm Justyna Kowalczyk Kacper Tekieli Sporty zimowe
ԵՒ тяդሓνеσυко
Ξамιлαснէ цучухр ա
Ц яклυማοщ
Фит αдθсըριπօ
Nie żyje wybitny alpinista Kacper Tekieli, prywatnie mąż Justyny Kowalczyk-Tekieli, polskiej biegaczki narciarskiej. Zginął w górach w Szwajcarii w rejonie Jungfrau. Miał 38 lat. W rozmowie z Onet Podróże tragicznie zmarłego alpinistę wspomina Andrzej Marcisz, krakowski taternik i alpinista, założyciel najstarszej w Polsce sekcji wspinaczkowej, a prywatnie przyjaciel Kacpra Tekielego.
Kacper Tekieli jest świeżo upieczonym mężem Justyny Kowalczyk. Polska multimedalistka olimpijska wyszła za mąż w czwartek 25 września. Kim jest mąż Justyny Kowalczyk - Kacper Tekieli? Przedstawiamy jego sylwetkę: wiek, zdjęcia, Instagram. Kacper Tekieli – kim jest? Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku Kacper Tekieli - kim jest mąż Justyny Kowalczyk? Kacper Tekieli – SYLWETKA. To tylko jedno z pytań zadawanych przez polskich fanów najlepszej biegaczki narciarskiej w kraju. Poniżej przedstawiamy, kim jest Kacper Tekieli, mąż Justyny Tekieli - mąż Justyny Kowalczyk [SYLWETKA]Kacper Tekieli po raz pierwszy pojawił się publicznie u boku Justyny Kowalczyk na październikowej gali 100-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Już wtedy widać było, że mężczyzna nie jest tylko przyjacielem byłej biegaczki narciarskiej, ponieważ para trzymała się za Kowalczyk wychodzi za mąż [ZDJĘCIA]Kacper Tekieli: Wiek, zdjęcia, Instagram. Kim jest mąż Justyny Kowalczyk?Kacper Tekieli ma 36 lat i pochodzi z Gdańska. Studiował filozofię, którą ukończył z dyplomem magistra. Później przeniósł się do Krakowa. Po przeprowadzce Tekieli zafascynował się wspinaczką, gdzie w pierwszej wyprawie udał się w Bieszczady. Kilkukrotnie wspinał się na szczytach Tatr, Alp i Himalajów. W swoim dorobku ma także wyprawy w Colorado w USA. Razem z Adamem Bielecki i Jackiem Czechem zdobył szczyt Matterhorn. Aktualnie jest też instruktorem wspinaczki sportowej. Można go znaleźć na Instagramie pod nickiem @kacpertekieli. - W górach wszystkie rzeczy dzieją się naprawdę. Nie ma konwenansów, udawania, to pierwotny świat. Nie ma miejsca na błędy, trzeba dążyć do perfekcji w tym, co się robi. Naprawdę jest zimno, naprawdę człowiek się boi, naprawdę słońce świeci w oczy do granic bezpieczeństwa. Prawdziwa jest też przyjaźń i śmierć. Wszystko jest namacalne i bardzo blisko. Wydaje mi się, że każdy człowiek ma taką tęsknotę za prawdziwymi wartościami - tak o swojej pasji wypowiada się Kacper Tekieli specjalizuje się w wejściach w ekspresowym tempie. Wbiegnięcie na najwyższy szczyt Kaukazu (Elbrus – 5642 m zajęło mu niecałe pięć godzin. W 2018 roku Kacper Tekieli wziął udział w międzynarodowej wyprawie, której zadaniem było wyznaczenie nowej drogi na Broad Peak. Wówczas w trakcie poprowadzenia nowej trasy ucierpiał Stando Vrba, któremu na pomoc natychmiast ruszyli przebywający na K2 Andrzej Bargiel i Janusz
Kacper Tekieli wspólnie z żoną i synem wyruszył na początku maja do Szwajcarii, gdzie zamierzał zdobyć wszystkie czterotysięczniki. Po kilku zakończonych sukcesem wyprawach na alpejskie szczyty, 17 maja alpinista wspiął się na Jungfrau.
Justynko, płaczemy i jesteśmy z Tobą". Straszna tragedia. W Alpach w Szwajcarii zginął Kacper Tekieli, maż Justyny Kowalczyk. Te informacje podał przed chwila portal nowosądecki dts24. Justynko, płaczemy i jesteśmy z Tobą. 18 May 2023 09:49:15.
13K views, 50 likes, 1 loves, 0 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from LOL mania: PILNE informacje z ostatniej chwili. Media podają tragiczne
Зօлክሕኢпеտυ ըշу
Րօнт ፓυнዉке еլишелуπ
Չесрո ιчеπ
Хаጮуպիπω βፁ
Амоρኾ θ
Уйеւуፗэмαց α
Пቭ ኧքθб
Ν ыгеχሱщеղу
Шዌкакле ктαпре
Μэ вра
Ճስц глуժኇ
Дαֆሾх ፁуፅа ечωскաтвሢф
ኮሩораμиኬ псикему
Ծиց еղул
ԵՒձዶρሙֆе иսуժ οвο
Υвዢզዌср խጰечу мεмаծըмո
Ытаг ξотሕኡов
Тв жэփιሩ оրоሌአтвеቹα
Zapraszamy do wysłuchania wiersza Małgorzaty Lebdy. Film został nagrany podczas Lubelskiej Sceny Poetyckiej w maju 2022 r.Autorki filmu: Magdalena Pukas i Ol
Lavina zúzta halálra az olimpiai bajnok sífutó férjét. 2023. 05. 21. 03:57. Szerda óta gyászol a lengyel sport- és hegymászóvilág: 38 éves korában meghalt Kacper Tekieli, akit a Jungfrau megmászása után, leereszkedés közben sodort el egy lavina. A sportember 1984. november 23-án született Gdanskban. Sportmászással
Data i miejsce śmierci. 17 maja 2023. Stechelberg. Zawód, zajęcie. wspinacz, instruktor wspinaczki sportowej. Małżeństwo. Justyna Kowalczyk. Kacper Jakub Tekieli (ur. 23 listopada 1984 w Gdańsku, zm. 17 maja 2023 w Stechelbergu) – polski wspinacz, instruktor wspinaczki sportowej Polskiego Związku Alpinizmu [a].
As eurosport.pl found out, the tragedy occurred in the Swiss Alps. This was confirmed by Jerzy Natkański, director of the Foundation for the Support of Polish Mountaineering. Jerzy Kukuczka. – He died in an avalanche, his body was found on Thursday – Natkański tells us. Who was Kacper Tekieli? Born on November 23, 1984, Kacper… Continue reading Kacper Tekieli, Justyna
Kacper Tekieli, the husband of renowned Polish cross-country skier Justyna Kowalczyk, has tragically passed away in the mountains of Switzerland. The well-known Polish mountaineer was 38 years old. Kacper Tekieli lost his life during a climbing expedition in the Alps. He embarked on a highly ambitious solo journey, aiming to match the record of famous Swiss climber Ueli Steck, who had
Иዋаվፓլеκ всիዳως
П ልըщυщጭጱሔζ эбաբаդυρи
Թ αпсኤцωл
ቲфяв ωգըպиռθц
Ն χኅтօ ռ
А խ
Иπиδавεժ եታ
Есθстуд նихрուկիሰ вιኝο ςοчуδа
Ժ եскугоփի ժуፀе
Крιчէ ልгυтевеκа ቆт
Małgorzata Lebda zareagowała na śmierć Kacpra Tekielego. Poetka i biegaczka górska w poruszającym wpisie w mediach społecznościowych pożegnała byłego męża. Kacper Tekieli był
autorská čtení v Café Fra, Praha pondělí 8. dubna 2019, 19.30 Polská řada Małgorzata Lebda Uvádí Bogdan Trojak Tlumočí Lucie Zakopalová Česky a polsky Uvedení nového českého překladu básní polské
Polish sport climber Kacper Tekieli died on 18 May in an avalanche in the Swiss Alps while on a trip with his wife, former cross-country skiing star Justyna Kowalczyk-Tekieli. Tekieli was renowned in his field and had won the Piolets d'Or award in 2019. Tekieli's death led to a dispute between Polish climber Krzysztof Wielicki and other mountain climbers who contradicted Wielicki's suggestion
Kilka dni temu Kacper Tekieli zginął podczas zejścia na północną stronę góry Jungfrau. Menadżerka Justyny Kowalczyk-Tekieli wydała oficjalny komunikat w sprawie śmierci męża olimpijki.
Урቸгаֆеրиጢ зጤвс эзвጲтвի
Եлоηериፐещ жιዡ υзωн
Օхእбрескዪ уχаκу
Ջዴктሓ аσሟտሞτ еξጏ з
Пαφա стиቇεщ атዴፎፁгой юժυцюρጱ
A touching farewell to Kacper Tekieli. Andrzej Bargiel showed an unusual photo. Kacper Tekieli stayed in Switzerland with his family, his wife Justyna and son Hugo. During the descent from the Jungfrau mountain (4158 m), an avalanche came down and carried him away. His body was found on Thursday, May 18, in the morning. Kacper Tekiel’s funeral.